„Gdyby nie Ursus, gdyby nie Radom, to byś wpierdalał chleb z marmoladą” – wykrzyczała grupa osób wśród których gro było zatrudnionych na śmieciówkach, najniższej krajowej, bądź wcale nie miało pracy.
Takie sytuacje niejednokrotnie miały miejsce na stadionach, obchodach, manifestacjach. Ponadto w niektórych głowach uroiła się wizja iż wydarzenia czerwca 76 były jakimś antykomunistycznym zrywem, być może dla marginalnej grupy robotników tak. Jednak rzeczywistość jest zgoła odmienna. Ludziom wówczas chodziło o sytuację materialną, tak zresztą było zawsze i zawsze będzie, gdyż w żaden sposób nie sprawimy by masy stały się idealistami. Robotnicy wyszli wywalczyć by ze swojej pracy dalej dało się żyć, nie przymierając głodem. Walczyli o to co i dzisiaj staje się wręcz luksusem. Coraz krytyczniej patrzę na rocznicówki, gdyż sprawiają one wrażenie upamiętnienia wydarzeń dzięki którym dziś jest dobrze. Nie, nie jest dobrze i musimy właśnie tego typu rocznice wykorzystywać do przypominania, że dziś też mamy o co walczyć. Oczywiście doceniam dokonany postęp po parę lat temu wielokrotnie mniej osób uczestniczyło w tego typu wydarzeniach, ale nie możemy spocząć się na tym.
"L"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz