VIII 1985
CHULIGAŃSKA AWANTURA NA STADIONIE URSUSA
Minęło
kilka miesięcy jednak ani trochę lepiej. Środowy wieczór 29 V na
stadionie Heysel w stolicy Brukseli utkwił na długo w naszej pamięci.
Falę przemocy na stadionie i wokół nich uznano za niebezpieczeństwo nr
1. Wypowiedziano chuliganom głównie na meczach piłki nożnej zdecydowaną
walkę. Organizatorzy spotkań futbolowych zostali zobligowani do
utrzymania porządku na stadionach. Często skutki rozrób są kwestią
czystego przypadku.
Służby porządkowe muszą likwidować zarzewie
awantur nie tylko na trybunach ale także poza bramami stadionów.
Apelowanie do sumień łobuzów i biernemu przyglądaniu się ich wyczynom
może się kiedyś znów nie udać.
Tymczasem w okresie wydawałoby się
nasilonej walki z chuligaństwem podczas niedzielnego meczu piłki nożnej
o mistrzostwo II ligi pomiędzy Ursusem a Jagiellonią doszło na
stadionie gospodarzy do chuligańskich awantur. Około 50 osobowa grupa
kibiców Jagiellonii obrana w żółto-czerwone szaliki zajęła miejsce na
niewielkiej trybunie w bezpośrednim kontakcie z sympatykami Ursusa. Gdy
Jagiellonia prowadziła 2:0 jej kibice nabrali pewności i zaczęli
prowokować przeciwników często nawet wulgarnie. Odwet sympatyków Ursusa
był nagły i brutalny. Doszło do bijatyki. Kibice z Białegostoku zmuszeni
zostali do przeskakiwania przez płot i schronienia się na płycie
boiska. Mecz na kilka minut został nawet przerwany przez sędziego. Potem
białostoczanie zajęli wolny sektor za bramką piłkarską.
Podczas
meczu na stadionie nie było żadnego funkcjonariusza milicji. Radiowóz MO
zjawił się dopiero po awanturze. Tym razem nie doszło do tragedii, ale
winę za ekscesy ponoszą organizatorzy, którzy nie zapewnili odpowiedniej
służby porządkowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz